Witam po weekendzie :) Mam problem z niebem na Lini61 w misji z pośpiesznym Mała Panew. Kiedyś zmieniłem standardowe niebo, które było w tej misji na bodajże jakieś "blueclouded".
Właśnie tak, sprawdź mnie, mniam, mniam, mniam Aha, właśnie tak, Pyskaty, 3H, Specyfik, Skazani Na Sukcezz 1.Wyobraź sobie opcję, że wbijasz na balet z tą sztunią Wyglądasz przy niej jak junior - ktoś tak ujął Co z tego, że przy niej Oprah Winfrey to chuchro Znam kilka faktów, one zmienią pasztet w bóstwo Olej, że 90D wiszą
Skarby - TEKST PIOSENKI. Tak to się kręci: Pobudka, marsz do robót, Akordy, nadgodziny! Bez ZUSu, bez wolnych sobót! Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i
Fast Money. POSTANOWIŁEM ZROBIĆ TŁUMACZENIE DLA ANGLIKÓW I AMERYKANÓW Skarby - Liber Wszystko kręci się jak pozytywka-W kółko ta sama melodia... Tak to się kręci: pobudka, marsz do robót, Akordy, nadgodziny! Bez ZUS-u, bez wolnych sobót! Zamknięty obwód, w różnym wieku chłopów! Opór! Budowlanka – obóz Robokopów Połowa bez rokowań! Na dachach zabudowań, Chcą coś zaplanować, chcę coś wyprostować! Zobacz z rusztowań szczytu, nie widać drogi do profitu! Bez sprytu! Nie widać rent, nie widać emerytur Na tym rysunku – zero szacunku, zero ubezpieczeń! Wypłaty cięte jak skrecze, jak głowy ścięte mieczem! Anorektyczna kieszeń, stos wyrzeczeń, Bez urlopów i wycieczek! Ospali! Ich praca nie pozwala pospać! Eliminowani! Los nierówno rozdał! Niektórzy nie są zdolni by wziąć duży rozmach! Niektórzy nie chcą wiedzieć! Zamiast leżeć stanąć można w pionie! A ci co mają chęci, ich szansa tonie! Stworzeni żeby żyć w ogonie! Gryząc kromkę chleba gdzieś w wagonie! Popadając w agonię! Pogoda dla bogaczy nie jest po ich stronie! Ale nie wszyscy! Nie każdy tutaj wystygł, chociaż Gaża statysty nie wystarcza na żywot zajebisty! Bywa chłodno, zmarzną dłonią, nie zamarznie godność. Ref. Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś czego nie zabiorą nam Tniesz zmęczonym autem polską szosę, a w głowie bitwa! Rzeczywistość nie jest aksamitna, jak gonitwa! Żeby tu wytrwać odsuniesz od pyska dzieci. Potomkowie ludzi bez nazwiska, bez pozycji! Skryci, gdy się nie ma czym poszczycić! Młody dostaje psychiczny wycisk od koleszków, którzy mają dzianych rodziców! Co się starają, o to jak ich w mieście postrzegają! Za rasę wyższą, wywyższą przez dorobek! Ojciec nosi sztywno kark i uniesioną głowę i twarz kamienną i szyderczy uśmiech! Świni przy korycie od niego nie odróżnię! I bywa różnie! Ale nie przesadź w interesach, w roli prezesa, nowobogackiego szefa, Który się znalazł w swoich wymarzonych strefach! Na głównym forum, gdy na mszy wymienia się sponsorów i dobrodziei I złodziei, co od poniedziałku przędą swej idei! Ej! Robactwo robi na twej glebie! Znają ciebie ludzie, Tylko to łączy mnie i ciebie, ale miej świadomość Dla nich jesteś nikim, sprawiedliwość dorwie cię jak wiking Weź od córki tę płytę, posłuchaj tej muzyki! Kiedy ci wlecą po długi panowie z ciemnej bryki, wszystko wezmą! My mamy coś co zostanie na pewno, skarby, których nie dosięgną! To są skarby, których nie dosięgną! Skarby, których nie dosięgną! Ref. Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś czego nie zabiorą nam Z góry Wielkie Dzięx Wiem że to bardzo długi tekst
Skarby LyricsWszystko kręci się jak pozytywkaW kółko ta sama melodia...Tak to się kręci: pobudka, marsz do robótAkordy, nadgodziny! Bez ZUSu, bez wolnych sobót!Zamknięty obwód, w różnym wieku chłopów!Opór! Budowlanka – obóz Robocopów!Połowa bez rokowań! Na dachach zabudowańChcą coś zaplanować, chcę coś wyprostować!Zobacz, z rusztowań szczytu nie widać drogi do profitu!Bez sprytu! Nie widać rent, nie widać emerytur!Na tym rysunku zero szacunku, zero ubezpieczeń!Wypłaty cięte jak skretche, jak głowy ścięte mieczem!Anorektyczna kieszeń, stos wyrzeczeńBez urlopów i wycieczek!Ospali! Ich praca nie pozwala pospać!Eliminowani! Los nierówno rozdał!Niektórzy nie są zdolni by wziąć duży rozmach!Niektórzy nie chcą wiedzieć! Zamiast leżeć stanąć można w pionie!A ci co mają chęci, ich szansa tonie!Stworzeni, żeby żyć w ogonie! Gryząc kromkę chleba gdzieś w wagonie!Popadając w agonię! Pogoda dla bogaczy nie jest po ich stronie!Ale nie wszyscy! Nie każdy tutaj wystygł, chociażGaża statysty nie wystarcza na żywot zajebisty!Bywa chłodno, zmarzną dłonie, ale nie zamarznie godnośćGdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkłaGdy przejdą fosę i dorwą się do bramMamy coś, czego nie zabiorą namGdy wzrok przesłoni gęsta mgłaMamy swoje skarby!Mamy coś czego nie zabiorą namTniesz zmęczonym autem polską szosę, a w głowie bitwa!Rzeczywistość nie jest aksamitna, gonitwa!Żeby tu wytrwać odsuniesz od pyska dzieciPotomkowie ludzi bez nazwiska, bez pozycji!Skryci, gdy się nie ma czym poszczycić!Młody dostaje psychiczny wycisk od koleżków, którzy mają dzianych rodziców!Co się starają, o to jak ich w mieście postrzegają!Za rasę wyższą, wywyższą przez dorobek!Ojciec nosi sztywno kark i uniesioną głowę, i twarz kamienną, i szyderczy uśmiech!Świni przy korycie od niego nie odróżnię! I bywa różnie!Ale nie przesadź w interesach, w roli prezesa, nowobogackiego szefaKtóry się znalazł w swoich wymarzonych strefach!Na głównym forum, gdy na mszy wymienia się sponsorów i dobrodzieiI złodziei, co od poniedziałku przeczą swej idei!Ej! Robactwo robi na twej glebie! Znają ciebie ludzieTylko to łączy mnie i ciebie, ale miej świadomośćDla nich jesteś nikim, sprawiedliwość dorwie cię jak wikingWeź od córki tę płytę, posłuchaj tej muzyki!Kiedy ci wlecą po długi panowie z ciemnej bryki i wszystko wezmą!My mamy coś, co zostanie na pewno, skarby, których nie dosięgną!To są skarby, których nie dosięgną!Skarby, których nie dosięgną!
Lyrics for Skarby by LiberWszystko kręci się jak pozytywka W kółko ta sama melodia... Tak to się kręci, pobudka, marsz do robót Akordy, nadgodziny Bez ZUSu, bez wolnych sobót Zamknięty obwód, w różnym wieku chłopów Opór! Budowlanka – obóz Robocopów Połowa bez rokowań Na dachach zabudowań Chcą coś zaplanować, chcę coś wyprostować Zobacz, z rusztowań szczytu nie widać drogi do profitu Bez sprytu! Nie widać rent, nie widać emerytur Na tym rysunku zero szacunku, zero ubezpieczeń Wypłaty cięte jak skretche, jak głowy ścięte mieczem Anorektyczna kieszeń, stos wyrzeczeń Bez urlopów i wycieczek Ospali! Ich praca nie pozwala pospać Eliminowani! Los nierówno rozdał Niektórzy nie są zdolni, by wziąć duży rozmach Niektórzy nie chcą wiedzieć Zamiast leżeć stanąć można w pionie A ci co mają chęci, ich szansa tonie Stworzeni, żeby żyć w ogonie Gryząc kromkę chleba gdzieś w wagonie Popadając w agonię Pogoda dla bogaczy nie jest po ich stronie Ale nie wszyscy Nie każdy tutaj wystygł, chociaż Gaża statysty nie wystarcza na żywot zajebisty Bywa chłodno, zmarzną dłonie, ale nie zamarznie godność Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą nam Tniesz zmęczonym autem polską szosę, a w głowie bitwa Rzeczywistość nie jest aksamitna, gonitwa Żeby tu wytrwać odsuniesz od pyska dzieci Potomkowie ludzi bez nazwiska, bez pozycji Skryci, gdy się nie ma czym poszczycić Młody dostaje psychiczny wycisk od koleżków Którzy mają dzianych rodziców Co się starają, o to jak ich w mieście postrzegają Za rasę wyższą, wywyższą przez dorobek Ojciec nosi sztywno kark i uniesioną głowę I twarz kamienną, i szyderczy uśmiech Świni przy korycie od niego nie odróżnię! I bywa różnie Ale nie przesadź w interesach, w roli prezesa, nowobogackiego szefa Który się znalazł w swoich wymarzonych strefach Na głównym forum, gdy na mszy wymienia się sponsorów i dobrodziei I złodziei, co od poniedziałku przeczą swej idei Ej! Robactwo robi na twej glebie! Znają ciebie ludzie Tylko to łączy mnie i ciebie, ale miej świadomość Dla nich jesteś nikim, sprawiedliwość dorwie cię jak wiking Weź od córki tę płytę, posłuchaj tej muzyki Kiedy ci wlecą po długi panowie z ciemnej bryki i wszystko wezmą My mamy coś, co zostanie na pewno, skarby, których nie dosięgną To są skarby, których nie dosięgną Skarby, których nie dosięgną Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła Gdy przejdą fosę i dorwą się do bram Mamy coś, czego nie zabiorą nam Gdy wzrok przesłoni gęsta mgła Mamy swoje skarby Mamy coś, czego nie zabiorą namWriter(s): Piotrowski Marcin Pawel, Szewczuk Krzysztof Ireneusz
gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego szkła tekst